Modlitwa

Kiedyś istniałem. Tak, ja.
Modliłem się, naprawdę modliłem.
Zaufałem w Twą doboć i w to, co mówiłeś.
Wierzyłem. Wierzyłem!
Dzisiaj wiem...
Wymodliłem sobie KLĘSKĘ!
Już wiem...
Proście a będzie wam odebrane...

Boże, może ostatnią modlitwę do Ciebie wznoszę.
Prosząc o niemożliwe błagam o cud.
Prosiłem Cię niegdyś o szczęścia dwa grosze,
teraz wiem, że nie mam już nic.
Odpowiedz mi, Boże, dlaczego tak jest,
że chcąc Ci zaufać zostałem na lodzie.

Prosiłem Cię niegdyś o to,
by nie mieć powodu aby odejść.
Prosiłem i wiedziałem że jeśli się zawiodę...
Cóż... obiecałem więc odchodzę...

Nie widzę celu Twojego zamysłu.
Czy chcesz mnie sprawdzić?
Zbyt wiele przeszedłem, zbyt wiele.
Nie chciałem odejść. Mówiłem Ci to nie raz.
Jednak wiara kruchą się stała.

Błagam Cię więc ostatni ten raz.
Wysłuchaj mnie tak małego...
Mniejszego od Ciebie...
Którego Ty stworzyłeś...
Którego teraz chcesz stracić!

Nauczałeś o owcach i pasterzu.
Chciałeś, by każdy uwierzył.
Uwierzyłem, zaufałem.
Teraz, kiedy jedna owca ginie,
Ty nie widzisz, nie słyszysz.

Zobaczysz, usłyszysz kiedy jej nie będzie.
Ale pomyśl, czy zdążysz ją odnależć?
Może już wtedy przeminie...



maj 2004

Coś o mnie...    Tutuaj złapiesz kontakt ze mną...    Księga gości - wpisz się...    Galeria    Info o obrazku i piosence